Strona Główna












 

Za Ulicą

Kiedyś nazywano ją ulicą - Za Ulicą. Było w tym z pewnością sporo nielogiczności, ale i tajemniczości.

-Gdzie idziesz?
-Na ulicę Za Ulicą...
-Jak to możliwe?
-A jednak jakoś możliwe...

Choć kto tam wie- może właśnie ulica- Za Ulicą - to była właśnie kraina Poezji.
Potem przechrzczono ją na Ogrodową. Faktycznie miała dużo ogrodów we swym władaniu.
Moja rodzinna ulica. Tu stawiałem pierwsze, nieporadne kroki. Tu w rodzinnej willi "Józefa" stawiałem pierwsze koślawe litery. Tu wreszcie rodziły się- ale to już znacznie później- moje pierwsze wiersze.
Przy Ogrodowej przeżyłem- można powiedzieć- pierwszy dziecięcy cud. A było to tak. Wysłano mnie do sklepu po chleb. Do dziś pamiętam, że miałem kupić chleb nałęczowski, bo był najlepszy. Ściskałem czule siwy banknot dwudziestozłotowy z wizerunkiem kobiety pracującej, która okutana była w chustkę. Wtedy wydawało mi się, że może ją zęby bolą...
Coś musiało mnie niezwykle zafrapować, bo całkiem zapomniałem o kobiecie pracującej. Gdy się ocknąłem z zachwytu ogrodowego, banknotu już nie miałem. Szukałem go na wszystkie sposoby, lecz na nic się to zdało. Wreszcie zrozpaczony, bojąc się bury w domu, padłem na kolana przed Chrystusem ukrzyżowanym przy Ogrodowej i głośno zacząłem się modlić. Zostałem chyba wysłuchany dość szybko, bo mą modlitwę słyszał również pewien obywatel naszej ulicy, który znany był z tego, że często zaglądał do kieliszka, ale rzadko miał pieniądze.
-Ile zgubiłeś?- zapytał ochrypłym głosem.
-Dwadzieścia złotych...- wyszeptałem.
- O! To się dobrze składa, bo ja właśnie znalazłem- i wyjął z portfela nowiutki banknot z robotnicą w chustce, która wyglądała, jakby j ą zęby bolały.
Domyśliłem się, bo nawet dziecku nie było trudno, że były to jego pieniądze. Nie chciałem więc ich przyjąć, ale siłą mi je wcisnął.
-A módl się czasem za mnie- powiedział trochę zmienionym głosem.
Do dziś nie mogę uwierzyć, jak to się stało, że ten człowiek, z sercem- wydawałoby się- z kamienia, tak szlachetnie wówczas postąpił.
Pamiętam moją ulicę z kocimi łbami, przez którą płynął strumyk. Była świadkiem pięknych chwil, była też niemym obserwatorem wydarzeń tragicznych i bolesnych. Stąd Niemcy zabrali mego wujka- Adama Buczyńskiego, który nigdy już nie powrócił na Ogrodową. Nawet nie wiadomo, gdzie jest pochowany. Na wieczny spoczynek ulicą tą odchodził twórca "Józefy" - dziadek Józef Buczyński. Po nim babcia Anna, moja matka Maria, a ostatnio- Ojciec Jan Ziemianin.
Cały świat jest ulicą Za Ulicą. Cały świat jest ulicą Ogrodową.
I to jest piękne...

/Adam Ziemianin: Ulica Ogrodowa; Kraków 1996./

"Zielony dom", dom rodzinny Adama Ziemianina to willa "Józefa". Jest faktycznie zielona i stoi w tym samym miejscu do dziś przy ulicy Ogrodowej 56 w Muszynie- miasteczku uzdrowiskowym koło Krynicy Górskiej w Beskidzie Sądeckim.

     

   
Zdjęcia ślubne, chrzty. Zdjęcia prasowe i reklamowe. Retusz fotografii. (fotografia ślubna)