PÓŁKA Z POEZJĄ

Adam Ziemianin ląduje na księżycu

Janusz Drzewucki

Nasze życie jest i takie, i owakie. Śmiech i płacz. Karnawał i post. W liryce Adama Ziemianina karnawał to czas podróży, post - czas modlitwy.

Właśnie ukazały się, niemal równocześnie, dwa zbiorki wierszy tego znakomitego krakowskiego poety, pierwszy nosi tytuł "Notesik amerykański", drugi "Modlitwy mojego wieku". W tym pierwszym znajdziemy wiersze napisane w trakcie podróży po Ameryce, nie tylko zresztą po USA, ale również po Kanadzie i Meksyku, w tym drugim modlitwy, kolędy, pastorałki, najkrócej rzecz ujmując - wiersze religijne, które poeta pisze przez całe życie.

Ameryka - to jest dopiero temat! Ameryka to marzenie. Wspominając swoje dzieciństwo za Stalina i młodość za Chruszczowa, Ziemianin wyznaje nam na ucho: "Ameryka zawsze była tak daleko, że aż nie wierzyłem w jej istnienie", a także: "Nie wierzyłem, że kiedyś odwiedzę amerykańską ziemię. Już prędzej liczyłem, iż wyląduję na księżycu". Cóż, okazuje się, że życie pełne jest niespodzianek. Już jako mężczyzna w sile wieku i poeta pełną gębą, Ziemianin zjechał całą Amerykę, a to, co zobaczył, pięknie w wierszach opisał. W podróży po Nowym Świecie towarzyszył poecie zespół Stare Dobre Małżeństwo i właśnie liderowi tej grupy zadedykowany został wiersz "Jaś Wędrowniczek z Krzyśkiem Myszkowskim", który aż prosi się o muzyczny podkład:

Ameryka to muzyka

Ameryka boski kraj

Szosa niesie nas na grzbiecie

Ameryka to jest raj

Ameryka cicho znika

Tutaj boski każdy stan

I przewodnik nam się skończył

A był nim Wędrownik Jan

O tym, że Ameryka to boski kraj, świadczą zamieszczone w książce liczne fotografie Myszkowskiego i Wojciecha Czempika, nie tyle ilustrujące, ile dopełniające słowo poety. Patrząc na te fotografie, domyślamy się, że Wędrownik Jan doskonale wywiązał się z roli przewodnika. Zawiózł poetę nad wodospad Niagara, do Doliny Monumentów, do Nevady i Ontario, do San Francisco i Las Vegas, do Chicago i Nowego Jorku, powiódł legendarną autostradą Route 66, a nawet umożliwił spotkanie z cieniami Carla Sandburga, Andy'ego Warhola i Elvisa Presleya. Gdzieś w Ameryce Ziemianin spotkał polonusów spod Rzeszowa i Białegostoku, a ponadto Jerzego Gizellę, z którym dobre ćwierć wieku temu założył w Krakowie grupę poetycką Tylicz, dzisiaj poetę z Alabamy, autora zbioru wierszy "Odrywanie Ameryki". O czym rozmawiali, nie wiemy, domyślamy się, że serdecznie ze sobą pomilczeli, jak na poetów przystało, w rytmie bluesa - "czarnego brata poezji".

Niewykluczone, że dla odmiany białą siostrą bluesa jest modlitwa. O co modli się - a więc o co prosi - w "Modlitwach mojego wieku" Ziemianin? O wiarę, nadzieję i miłość, o pełnię życia. O to wszystko prosi z pozycji kogoś, kto nie udaje, że jest lepszym, niż jest, kto zdaje sobie sprawę z tego, że grzeszy, ale też za swoje grzechy szczerze żałuje. Nie ma w tym przypadku, że jest autorem "Modlitwy przyziemnej", "Modlitwy na jedno kolano", "Modlitwy o śmiech" - z jednej strony, zaś z drugiej - "Wigilii 1981", "Modlitwy stanu wojennego" i "Modlitwy u bram raju". Jak się wcześniej rzekło, śmiech i płacz, karnawał i post.

Człowiek jest tylko człowiekiem i jako taki ma prawo składać się zarówno z cnót, jak i z grzechów. Dlatego pewny swego poeta klaruje Panu Bogu: "Ze słabości mojej/ Rozliczysz mnie Panie/ Z błądzeń moich/ I tych dróg na skróty" - w jednym wierszu, a w innym wręcz apeluje do jego wspaniałomyślności:

Uśmiechnij się czasem Panie

Słonecznie na całe niebo

Daj nam pogodę na jesienne dni

Tak bardzo dzisiaj potrzebną

I nie licz mi grzechów Panie

Bo przecież kto ich nie ma

Puszczaj latawce dobrych dni

I jeśli możesz - przebacz

Kiedy poeta się modli, na niebie pojawia się słońce, ptaki świergocą, wrogowie podają sobie ręce.

Adam Ziemianin "Notesik amerykański". Wydawnictwo Towarzystwo Słowaków w Polsce, Kraków 2004. Adam Ziemianin "Modlitwy mojego wieku". Wydawnictwo Archidiecezji Lubelskiej "Gaudium", Lublin 2004.


Rzeczpospolita 30.04.04 Nr 102

Mitologia własna Adama Ziemianina
Fotogaleria Adama Ziemianina

Kwestionariusz

Linki