Tryptyk porzeczkowy
czarna porzeczka
rzucona garścią przypadku
do mego ogrodu
w czarnych rękawiczkach
trzyma żałobę
w największe upały
współczuję jej gdy
uczy ogród powagi
lipcowym popołudniem
niby guwernantka
przez zmierzchy opłacana
niektórzy mówią
że czarne porzeczki
to łzy
po pierwszej burzy
czerwone porzeczki
wiatr wraca z nocnego
żeglowania po ogrodzie
widzicie jak wesoło
mu w ślepiach
a czerwone porzeczki
poprawiają letnie podwiązki
i gra kapela świerszczy
bo wiatr im słońce odsłonił
aha moje drogie
dojrzałyście
więc muszę was
zanieść na targ
inaczej zgorszycie
mi cały ogród
biała porzeczka
wiecznie pod parasolką
zaprzęgiem motyli
powożona po ogrodzie
odwiedza swoich podwładnych
gdy idą na pielgrzymkę
do słońca
księżna rodu porzeczek
nieczuła jest na adorację
agrestu
więc chociaż
władzy ma pełną kieszeń
usycha na tronie
starą panną