Antyfona
do kiełbasy zwyczajnej
Jerzemu Gizelii
Pocieszycielko nasza
Przekrwionym wzrokiem
Wodząca po sznurku
Matko bolesna
Powieszona dla nas
I za nas na haku
Góro mięsa różanego
Wszystkich zwierząt
Z taniej jatki
Patronko wszystkich rzeźni
Z bielmem tłuszczu
Na oku
Lubimy cię zwłaszcza
Na dużej przerwie
Gdy z chleba naszego powszedniego
Język wystawiasz czerwony
Nasze szczęki
Zaciskają się wtedy kurczowo
Tak bardzo cię kochamy
Że pełnymi ustami chwalimy rzeźnika
A gdy przyjdzie nam
Stanąć po ciebie
W kolejce pełnej po brzegi
Myślimy opanowani
A cena jej
Czterdzieści i cztery